czwartek, 9 lipca 2015

Wprowadzenie i pierwsza lekcja.

Witam.

Blog prowadzony będzie tak systematycznie, jak mam jazdę konną, czyli 1/2 razy w tygodniu. Strona będzie obejmowała tylko opisy moich lekcji, oraz przemyśleń z nimi związanych. Więc zaczynamy!

Lekcja I.

Zaczęło się od założenia toczka (!), który swoją drogą na początku mnie uwierał, ale się przyzwyczaiłam. Instruktor najpierw wyjaśnił mi, że wszystko na koniu rozpoczyna się od lewej strony (Co wiedziałam), w związku z czym, stanęłam z lewej, noga w strzemię, a tu koń ruszył. Ja z noga w strzemieniu, koń w ruchu. Połączenie idealne. Pan w błyskawicznym tempie zatrzymał klaczkę i kazał ponowić próbę, która tym razem zakończyła się sukcesem. Standardowo na początku zaczęliśmy stępem. Kilka ćwiczeń:

- Dotykanie głowy konia lewa-prawa (ręka) (Nieco ponad 10 razy)
- Dotykanie zadu lewa-prawa (ok. 20 razy)
- Dotykanie lewa ręka-prawa noga/prawa ręka-lewa noga (Tak z 5-10 razy)

Później zaczęłam anglezować w stępie, co wychodziło mi dobrze, więc przenieśliśmy się na kłus. Tu już było znacznie gorzej. Zaczęłam się odbijać od siodła jak worek kartofli. Anglezowanie na początku wychodziło mi co najmniej źle, później na chwilę załapałam, a później znowu worek kartofli (ale już minimalnie mniejszy). Tak więc cały czas próbowałam załapać rytm i porządnie anglezować.

W ten sposób zakończyłam pierwszą 30 min. lekcje jazdy konnej. Oczywiście na lonży.

Następny post w okolicy godz, 20 we wtorek, bądź ok. 12 w poniedziałek.

2 komentarze: